wtorek, 25 sierpnia 2009

Dzień przedostatni, wtorek, 25 sierpnia

Poranek spędziliśmy w Drohobyczu, trochę na miejscowym bazarze (przypominającym nasze bazary lat dziewięćdziesiątych), a trochę szwendając się uliczkami...Czuć tu dwudziestolecie międzywojenne i boom naftowy, wille są wystawne, tak wystawne, że w niektórych mieszczą się teraz szkoły średnie i urzędy miejskie... Warto byłoby tu jednak zostać dłużej, tym bardziej, że kilka kilometrów stąd jest Truskawiec, drugie po Krynicy Zdrój uzdrowisko II Rzeczpospolitej...




Dziś zamierzamy przejechać niecałe 50 km do Sambora - trzeba zacząć odzwyczajać nogi od pedałowania...






W Samborze sprawdziliśmy hotel Ukraina na rynku: 220 hrywien i problem z zaparkowaniem rowerów... alternatywa znajduje się kilkadziesiąt metrów od bazaru - motel Randez Vous, a obok Restauracja Romantika ;) i raczej o nią trzeba pytać szukając drogi, bo do motelu wchodzi się przez plac manewrowy hurtowni budowlanej i warsztatu samochodowego... Pokój 2-osobowy: 120 hr, ale rzeczywiście w tym przypadku cena była adekwatna do standardu... tak pościeli, jak i łazienki... rowery pozwolono nam wnieść do pokoju, na 2 piętro... do około 23, w barze na dole popisywał się Miejscowy Muzyczny Zespół Jednoosobowy...
Przewodniki kłamią: bez sensu targaliśmy ze sobą tyle kilometrów śpiwory... ani razu nie groziło nam użycie ich ;)
Przed wieczorem rozejrzeliśmy się nieco po Samborze, zjedliśmy pizzę, wypiliśmy piwko, odpoczywaliśmy, przejechaliśmy już prawie 500 km i czuliśmy to w wielu mięśniach i stawach... a po wieczornej drzemce skoczyliśmy na dół na kolację, Marek zamówił jak zawsze pieriemienie (12,90), ja frytki z filetem z kurczaka i surówką (22,60).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rowerowa Jazda Polska